Ja doskonale wiem, że ilu fotografów, tyle odpowiedzi

Ale na pewno każdy z nas stawia sobie takie pytanie - czy fotografować rzeczy piękne, czy szare smutne zaułki? Pojedyncze zabytki czy ich całe zwyczajne otoczenie? Malowniczych i egzotycznie poprzebieranych ludzi podczas świąt i imprez czy przypadkowo "wpadniętych" w kadr mieszkańców?
Pod koniec mojego fotografowania Suwalszczyzny przyłapałam się na tym, że mam na kartach pamięci całe mnóstwo malownicznych drewnianych domków, a prawie żadnych zdjęć tych zwyczajnych domów, widocznych w każdym miejscu w Polsce, stawianych "metodą gospodarczą", tak jakby oczywiste było, że one tam są i niepotrzebne jest ich dokumentowanie. No, może znalazłabym kilka jakichś wyjątkowych koszmarków, jak ten zielony dom w Hołnach Mejera

To pytanie też o cel jaki postawił sobie fotografujący... Niekoniecznie, co jest prawdziwszym obrazem odwiedzanych miejsc. Tylko co bardziej zachęci obcego do udania się w taki, a nie inny zakątek? A co w nim widzi ktoś "miejscowy"?
Bo oczywiście zakładam, że fotografujący miał jakiś cel. Że to, co potem oglądamy, to jest obraz tego, co widział fotograf, a nie, co uwiecznił przypadkowo wycelowany aparat...