Rabin Elimelech

Nie. nie, nie. Jechać. To akurat wiem. Czyli muszę być na miejscu w sobotę, niestety. Bukowina, zatem weg. Też niestety....

W ubiegłym roku wybrałam się na włóczęgę po Łodzi (główne wspomnienia: aparat w torbie, bateria w domu w Warszawie i 1,5-godzinny spacer na cmentarz żydowski po to, aby odbić się od drzwi) i miałam okazję oglądać wystawę poświęconą chasydom właśnie. I ten Leżajsk mi się zamarzył. Szansa na pojechanie tam w marcu jest maleńka, niemal niewidoczna...jeśli Panu się uda, czekam na fotofelieton i obszerną relację:) A tak na marginesie - w czasach studiów (polonistyka) biegałam na wszystkie możliwe zajęcia poświęcone literaturze żydowskiej - tak namiętnie, że kolega zaczął nazywać mnie Rachelką

A ja już od lat zbieram wszelkie publikacje na temat zabytków kultury żydowskiej w Polsce. Teraz mi się to wszystko trochę rozprzestrzeniło, ale com zobaczył to moje. Do dzisiaj w każdym miasteczku żelaznym punktem programu jest kirkut.

Ja niewiele niestety widziałam, ale wszystko przede mną. Teraz podróże będę odbywać w granicach kraju, więc nieco zaległości nadrobię. Cieszę się na przykład bardzo, że dotarłam do Tykocina i mogłam zobaczyć synagogę. A kirkuty? Mają w sobie coś magicznego, co ciężko oddać słowami. Kiedy tak o nich wspomniałeś, przed oczami pojawiły mi się dwa obrazy - poprzewracane w zieleni macewy w Lutowiskach i piękny, zadbany cmentarz w marokańskim Fes - walcowatego kształtu groby lśniące przybrudzoną bielą odbijającą się w promieniach zachodzącego słońca.

Hmmm... Szczebrzeszyn, Pruszków, Józefów, Krynki, Lesko... to tylko nieliczne z żydwoskich cmentarzy, o których moja pamięć nie zagaśnie

Kolekcjonowania wspomnień czas zacząć:) W Krynkach byłam, ale jakimś przelotem i na cmentarz żydowski nie zajrzeliśmy. A szkoda...

Jadę, siedzę w ohelu i czekam. Na marginesie - możecie się ze mną nie zgadzać, ale najpiękniejszy na święcie kirkut jest w Pradze i koniec. Polskie, prowincjonalne nekropolie są unkatowe, egzotyczne, tajemnicze,niezwykłe, malownicze i baaaardzo urokliwe. Co widać zresztą na polskichkrajobrazach.pl...
Kwitel przycisnę i położę gdzie należy ))).

Heh...w Pradze byłam 6 dni i z żalem muszę się przyznać, że kirkut ominęliśmy...z braku funduszy Niestety jako biedni studenci musieliśmy niemal losować, nawet na którą wystawę mojego kochanego Alfonsa Muchy pójdziemy. Ale miasto za to przedreptałam dość nieźle. Jest w mym rankingu jednym z najpiękniejszych, jakie widziałam. I wrócę tam na Pewno:) I może znów przejdę z plecakiem ze Szpindlerowego Młyna do Karpacza?:):)

W Pradze nie byłem i rzeczonego kirkutu nie widziałem, ale myślę, że krakowski niewiele mu ustępuje . Poza tym bardzo lubię także kirkut warszawski i pruszkowski. Może dlatego, że w pobliżu...

Błądzisz młody człowieku !!!!!!!! Takiego kirkutu jak na Josefovie nie ma nigdzie na świecie !. No, i tam spoczywa sam rabi ben Loewe, cudotwórca i numer jeden wśród wsystkich świętych !!! Ten od Golema. Macewy są tam ułożone piętrowo, a obok jest multum synagog. Zapewniam Cię uroczyście, że porównania nie ma.....