Szymon Narożniak napisał(a):
Dobra... namówiliście mnie. Pojadę i sprawdzę. Przy okazji bytności, gdzieś w Sudetach recz jasna

.
Nie ja to wymyśłiłem, ale może ja, bo już nie pamiętam, ale... Nie przy okazji, ale głownie !!

Głównie i przede wszystkim

Aaa, co miałem powiedzieć, to to, że Praga, moja Praga, jest niczym i jak kobieta. Piękna, cudowna, zwiewna, słodka, fascynująca. Kapryśna i zwodnicza. Potrafi zaczarować, zauroczyć, zamroczyć. I odepchnąć ze wzgardą, odrzcucić, wypędzić. Może być wierna i oddana po sam czubek włosów, tańcząca na linie, namiętna i wyuzdana. Albo wyniosła, nieprzystępna, oschła i oślizła. Nie wolno. nie wolno jechać do Pragi samotnie, nie wolno ulec Jej ułudzie ! Pragę trzeba smakować, otwierać, dotykać delikatnie, leciutko, leciuteńko. A potem można już oszaleć. Zatem - Szymonie - nie przy okazji, nie na moment i na chwilę. W Pradze trzeba sie zanurzyć, zachłysnąć i zapomnieć o całym świecie. Wiem co mówię.